Konferencja 'Wpływ zielonej biotechnologii na sektor nasienny i produkcję rolną’

W dniu 10.12.2013 w MRiRW przy ul. Wspólnej w Warszawie odbyła się konferencja zorganizowana przez Instytu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Państwowy Instyt Badawczy zatytułowna 'Wpływ zielonej biotechnologii na sektor nasienny i produkcję rolną’.
Mimo iż, jak twierdzili organizatorzy, zostało zaproszonych na konferencję ponad stu uczestników, przebiegała praktycznie przy pustej sali, gdyż dotarło na nią zaledwie około 20 osób. Zaznaczyć należy, że ta quasi-publiczność składała się praktycznie wyłącznie z bezpośrednich współpracowników i prelegentów oraz trzech działaczek należących do Stowarzyszenia Polska Wolna od GMO. Można więc śmiało powiedzieć, że konferencja zorganizowana została dla trzech w/w uczestniczek. Z przykrością stwierdzamy, że MRiRW i IHiAR nie są w stanie zainteresować osób działających w branży konferencją, która dotyczy jednego z kluczowych tematów gospodarki kraju i która bądź co bądź, wymagała sporych nakładów finansowych, poniesionych, jak by nie było, przez społeczeństwo.
Prof. J. Zimny, podczas mowy otwierającej konferencję, określił ją: „…to nasze spotkanie…” I tak to właśnie wyglądało, jak spotkanie grupy roboczej w celu omówienia wyników badań. Trzeba jednak przyznać, że z ust niektórych prelegentów padły słowa w miarę rzetelne, bowiem w podsumowaniu konferencji uczestnicy usłyszeli, że wprawdzie zgodnie z wynikami uzyskanymi przez IHiAR „koegzystencja jest możliwa” (choć z wielu innych badań wynika, że nie jest bezpieczna), lecz „nie ma większego sensu”, ponieważ „bilans korzyści wynikających z wprowadzenia form GM kukurydzy do uprawy w Polsce nie jest jednoznacznie korzystny. Wykazane różnie w uzyskiwanych nadwyżkach bezpośrednich (w plonowaniu odmian kukurydzy GM*) nie są wysokie, a różnice w cenach ziarna mogą zniwelować korzyści wynikające z wyższego plonowania odmian zmodyfikowanych.” Ponad to „stwierdzone różnice w plonach i efektywności uprawy GMO nie uwzględniały ewentualnych kosztów związanych z koniecznością zapewnienia zasad koegzystencji z uprawami konwencjonalnymi i ekologicznymi”. Dalej czytamy, że: „z pewnością w mniej lub bardziej odległej przyszłości ta technologia będzie wprowadzona także w Polsce”, choć „może będą to inne modyfikacje, mniej kontrowersyjne niż ta polegająca na wprowadzeniu genu Bt”. Zatem ” polskie ośrodki i firmy hodowlano-nasienne muszą prowadzić prace badawcze, by być na to przygotowanym”. Słuchacze byli również poinformowani, że zagrożenia wynikające z wprowadzenia upraw GMO do Polski to: „możliwy spadek dochodu z tytułu eksportu polskiej żywności oraz osłabienie polskich hodowców kukurydzy, tj. straty spowodowane utratą znacznej części najbardziej dochodowego rynku. Istnieje więc realne zagrożenie, że zamiast spodziewanych wzrostów przychodów rolnicy mogą zostać ze swoją produkcją w gospodarstwach, tak, jak to ma miejsce w Czechach.” opracowała Lena H.

Konferencja

Pod koniec zadałam pytanie,które zostało wyśmiane przez szanowne grono profesorskie
Kto daje jednej generacji prawo do skazywania przyszłych pokoleń na takie toksyczne i wynaturzone dziedzictwo ??? Odpowiedz : a Ewa zerwała jabłko, tym optymistycznym akcentem kończymy… i zadaje pani trudne pytanie.