Plony bawełny GM Bt w całych Indiach uległy stagnacji w okresie 14 lat od 2005-2018
WYJĄTEK: „Zysk netto producentów bawełny wyniósł 5 971 Rs na hektar w 2003 r., Kiedy uprawiali naturalną bawełnę. Teraz, w przypadku bawełny Bt, straty netto wyniosły 6,286 Rs w 2015 r. ”- dodała działaczka [Aruna Rodrigues].
Rolnictwo GM to „totalna porażka”, mówią zieloni
Akhil Kadidal
Deccan Herald, 7 sierpnia 2019 r
https://www.deccanherald.com/city/top-bengaluru-stories/gm-agriculture-a-total-failure-greens-say-752601.html
Wybitni ekolodzy sklasyfikowali genetycznie zmodyfikowane rolnictwo w Indiach jako porażkę, która pogorszy kryzys agrarny.
W 2017 r. Indie miały cztery największe areały upraw genetycznie zmodyfikowanych (GM) na świecie, po Stanach Zjednoczonych, Brazylii i Argentynie. Według The Energy and Resources Institute (TERI) Indie posiadały 11,6 miliona hektarów gruntów rolnych, na których rosły genetycznie modyfikowane uprawy, głównie bawełna Monsanto uciągowa (Bt). Dla porównania Chiny miały 3 miliony hektarów.
Według Aruny Rodrigues, składającej petycję przed Sądem Najwyższym, dążącej do moratorium na uprawy modyfikowane genetycznie, plony bawełny z całych Indii Bt uległy stagnacji poniżej 500 kg / hektar w okresie 14 lat od 2005-2018.
„W 2017 r. 31 krajów znalazło się powyżej Indii pod względem wydajności bawełny, a spośród nich tylko 10 uprawia genetycznie modyfikowaną bawełnę”, powiedziała we wtorek podczas panelu dyskusyjnego na temat trendów rolnych w Bangalore.
Vandana Shiva, aktywistka i przeciwniczka genetycznie zmodyfikowanych upraw i Monsanto, amerykański gigant, który dostarcza takie uprawy na całym świecie, powiedział, że Indie były kiedyś żyzne, ale systematycznie zmniejszano żyzność poprzez wprowadzenie zachodnich metod rolniczych, od zielonej rewolucji lat 60. do obecnych era upraw GM.
„Zaostrzyło to samobójstwa rolników z powodu związanych z tym kosztów” – powiedziała. Koszty uprawy były rzeczywiście wysokie, a cena uprawy hektara bawełny Bt była prawie czterokrotnie wyższa niż uprawy zwykłej bawełny.
„W 2000 r. Koszt wstępny paczki bawełny Bt wynosił 1800 Rs i szacuje się, że indyjski rolnik mógł zapłacić dodatkowe 14 000 Rore crore pozyskujących takie nasiona w latach 2003-2018”, powiedział Rodrigues.
„Zysk netto producentów bawełny wyniósł 5 971 Rs na hektar w 2003 r., Kiedy uprawiali naturalną bawełnę. Teraz, w przypadku bawełny Bt, straty netto wyniosły 6 286 Rs w 2015 r. ”- dodała.
„Zmodyfikowanego brinjala nie można sprzedać w Indiach”
Chociaż genetycznie zmodyfikowany brinjal (bakłażan) nie jest objęty sankcjami za sprzedaż w tym kraju, działacze twierdzą, że rolnicy uprawiają Bt brinjal w kilku miejscach, co spowodowało powszechne zanieczyszczenie naturalnych odmian brinjal przez krzyżowanie.
Owady w zaniku
Ekolodzy wskazali również na wpływ roślin GM – tradycyjnie modyfikowanych w celu odstraszania szkodników – na ogólną populację owadów. Badanie z lutego 2019 r. Wykazało, że gwałtownie spadająca liczba owadów może doprowadzić do wyginięcia 40% populacji owadów
Tag: rolnictwo
Ekspert burzy mit, że przemysłowe rolnictwo zawsze będzie „karmiło świat”
Coraz więcej zboża nie zmniejsza globalnego głodu, pisze Timothy A. Wise
WYCIĄG: W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmi świat. Tak nie jest.
Światowy głód rośnie
Timothy A. Wise
Medium.com, 22 lipca 2019 r
https://heated.medium.com/world-hunger-is-on-the-rise-bd2ae8fc96c4
- Spójrzmy prawdzie w oczy: USA nie karmi świata
Już 3 rok z rzędu agencje ONZ udokumentowały wzrost poziomu poważnego głodu na świecie, dotykając 820 milionów ludzi. Ponad 2 miliardy cierpi na „umiarkowany lub poważny” brak bezpieczeństwa żywnościowego. W tym samym okresie świat doświadcza tego, co Reuters nazwał „globalną nadwyżką zbóż”, a nadwyżki towarów rolnych gromadziły się na zewnątrz silosów zbożowych gnijących z powodu braku nabywców.
Oczywiście, wzrost ilości zboża nie zmniejsza globalnego głodu.
Jednak każdego dnia niektórzy akademiccy, przemysłowi lub polityczni przywódcy dołączają do maltuzjańskiego chóru ostrzeżeń o zbliżającym się niedoborze żywności z powodu rosnącej populacji i napiętych zasobów naturalnych. Na przykład Richard Linton, dziekan Kolegium Rolnictwa i Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Stanu Karolina Północna, brzmi znajomo: „Musimy znaleźć sposób, by nakarmić świat, podwoić podaż żywności” – powiedział. „I wszyscy wiemy, czy nie produkujemy wystarczającej ilości żywności, a co to za wynik: to wojna, konkurencja”.
„Jak nakarmimy świat?” – wzywa kaznodzieja. „Zwiększ naszą nagrodę”, odpowiada chór.
Z tą odpowiedzią jest tyle nie tak. A nawet z pytaniem, które jest głęboko aroganckie.
W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmią świat. Tak nie jest.
Ponad 70 procent żywności spożywanej w krajach rozwijających się, gdzie powszechny jest głód, jest uprawiana w tych krajach, w większości przez drobnych rolników. Ci rolnicy są teraz głównymi ludźmi karmiącymi. I do tego używają tylko 30 procent zasobów rolnych. (Oznacza to, że rolnictwo przemysłowe wykorzystuje 70 procent zasobów do wyżywienia 30 procent populacji).
Nie ma tam „świata” biernie czekającego na karmienie. Większość głodnych to drobni rolnicy lub żyją w społecznościach rolniczych. Nie czekają na materiały żywnościowe; aktywnie – często desperacko – próbują nakarmić swoje rodziny i społeczności.
Ale świat już ma więcej niż wystarczającą ilość żywności, aby nakarmić 10 miliardów ludzi, co stanowi prawie 3 miliardy więcej niż obecnie.
Dlaczego ciągle tak się mylimy, zachowując się jak uprawa kolejnych roślin towarowych, że skończy się głód?
Indyjski ekonomista Amartya Sen otrzymał Nagrodę Nobla za pokazanie, że głód jest rzadko spowodowany niedoborami żywności. Frances Moore Lappé pokazała nam prawie 50 lat temu w swojej przełomowej „diecie na małą planetę”, że głód nie jest spowodowany niedostatkiem jedzenia.
Głód jest spowodowany niedoborem władzy ze strony producentów żywności i ubogich. Władza nad ziemią, wodą i innymi zasobami naturalnymi wytwarzającymi żywność. I moc zarabiania, która pozwala ludziom kupować potrzebne im jedzenie.
Złudzenie, że „my” karmimy „świat” ma swój dom w miejscach takich jak Iowa, posadzono szermierza do szermierki w kukurydzy i soi w systemie zaprojektowanym do wyciągnięcia każdego ostatniego buszla z nieporównywalnie żyznej gleby.
Trudno jednak znaleźć wyraźne sposoby, że płodna produkcja Iowy karmi głodnych ludzi w krajach rozwijających się. Iowa karmi głównie świnie, kurczaki, przemysł spożywczy i samochody; połowa naszej kukurydzy trafia do etanolu, a 30 procent oleju sojowego jest obecnie wykorzystywane do paliwa biodiesel. Biedni na świecie nie mogą sobie pozwolić na mięso i nie jeżdżą samochodami; fast foody to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują.
Eksportujemy około połowy naszych ziaren soi i 15 procent naszej kukurydzy, ale nawet tych, którzy nie karmią głodnych, ponieważ są one używane głównie jako pasza dla zwierząt, w przeważającej mierze dla świń, wielu w Chinach, największego na świecie producenta i konsumenta trzody chlewnej. Ale biedni nie jedzą tej wieprzowiny; żywią się głównie rosnącą klasą średnią kraju.
W najlepszym razie ogromna produkcja kukurydzy i soi w stanie Iowa sprawia, że rachunki za żywność są nieco niższe dla rozwijających się klas średnich w rozwijającym się świecie. Ale to iluzja, że Iowa karmi głodnych.
I to jest niebezpieczne złudzenie, że możemy rozwiązać globalny głód, rozszerzając globalną produkcję o rolnictwo na skalę przemysłową. Niebezpieczne, ponieważ sposób, w jaki uprawiamy żywność na monokulturowych farmach intensywnie wykorzystujących chemikalia, dosłownie niszczy bazę zasobów – glebę, wodę, klimat – od której zależy przyszła produkcja żywności.
Ponownie weź Iowę: państwo straciło połowę górnej warstwy gleby do erozji, produktu nadmiernego przycinania rzędów. Pół miliona akrów wyszło z ochrony w ostatnim dziesięcioleciu, gdy rolnicy zasadzili się na strumieniach, próbując zarobić na wysokich cenach kukurydzy napędzanych etanolem. Gleba jest zasobem odnawialnym, ale tylko wtedy, gdy uprawia się ją w sposób, który ją chroni i odnawia.
Iowa również nie odnawia tego innego odnawialnego źródła wody. Rolnictwo stanowe jest głównie karmione deszczem, ale warstwy wodonośne Jordan i Dakota są pompowane w nieopłacalnych cenach. Potrzeba pięć galonów wody dziennie, aby podnieść wieprz; 20 milionów świń to ponad 30 miliardów galonów wody rocznie. Potrzeba trzech, aby destylować galon etanolu z kukurydzy; to ponad 12 miliardów galonów wody rocznie. Jeśli produkcja etanolu i mięsa wzrośnie w przewidywanym tempie, te ogromne warstwy wodonośne w końcu wyschną.
Tymczasem nadmierne zastosowania chemiczne potrzebne do kukurydzy i soi zanieczyszczają wodę pitną i niszczą siedliska dla tych gatunków, których rolnictwo potrzebuje do uprawy żywności. Niedawny raport ONZ wzbudził niepokój o masowe wymieranie gatunków, podczas gdy inne badanie dokumentowało „apokalipsę owadów”, która obejmuje utratę kluczowych zapylaczy dla upraw.
Tymczasem każda część rolnictwa w stanie Iowa jest zamieszana i zagrożona zmianami klimatu. Rolnictwo przemysłowe jest głównym emitentem gazów cieplarnianych: nadmierny nawóz stosowany na polach kukurydzy w stanie Iowa emituje chmury podtlenku azotu, silniejsze niż dwutlenek węgla. Państwowe farmy fabryczne również przyczyniają się do rozpylania skoncentrowanego obornika na polach rolników.
Zmieniający się klimat sprawia, że obecne praktyki rolnicze są bardziej autodestrukcyjne. Modelowanie NASA dla Iowa wykazuje wysokie prawdopodobieństwo bardziej intensywnych burz, takich jak niedawny cyklon i ciągłe powodzie, z rosnącym zagrożeniem długimi suszami. W badaniu przeprowadzonym przez University of Minnesota oszacowano, że do 2075 r. Plony kukurydzy w stanie Iowa mogą być o 20 do 50 procent niższe niż obecnie.
To nie jest system, który działa dobrze i jeśli martwimy się o ogólną dostępność żywności, my w bogatym świecie powinniśmy przestać podwajać rolnictwo przemysłowe i natychmiast podjąć dwa proste środki: Po pierwsze, zmniejszyć marnotrawienie żywności, które trwonią jedną trzecia lub więcej żywności produkowanej przez świat. Po drugie, przestań kierować żywność i ziemię na produkcję biopaliw.
W międzyczasie przestańmy karmić się złudzeniem, że produkowanie większej liczby amerykańskich towarów rolnych zrobi wszystko, by zmniejszyć globalny głód.
Timothy A. Wise kieruje programem praw do ziemi i żywności w Small Planet Institute w Cambridge, Massachusetts. Jest autorem niedawno wydanego „Eating Tomorrow: Agribusiness, Family Farmers i bitwa o przyszłość żywności” (New Press, 2019), dostępnego wszędzie, gdzie sprzedawane są książki.
Ekspert burzy mit, że przemysłowe rolnictwo zawsze będzie „karmiło świat”
Coraz więcej zboża nie zmniejsza globalnego głodu, pisze Timothy A. Wise
WYCIĄG: W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmi świat. Tak nie jest.
Światowy głód rośnie
Timothy A. Wise
Medium.com, 22 lipca 2019 r
https://heated.medium.com/world-hunger-is-on-the-rise-bd2ae8fc96c4
* Spójrzmy prawdzie w oczy: USA nie karmi świata
Już 3 rok z rzędu agencje ONZ udokumentowały wzrost poziomu poważnego głodu na świecie, dotykając 820 milionów ludzi. Ponad 2 miliardy cierpi na „umiarkowany lub poważny” brak bezpieczeństwa żywnościowego. W tym samym okresie świat doświadcza tego, co Reuters nazwał „globalną nadwyżką zbóż”, a nadwyżki towarów rolnych gromadziły się na zewnątrz silosów zbożowych gnijących z powodu braku nabywców.
Oczywiście, wzrost ilości zboża nie zmniejsza globalnego głodu.
Jednak każdego dnia niektórzy akademiccy, przemysłowi lub polityczni przywódcy dołączają do maltuzjańskiego chóru ostrzeżeń o zbliżającym się niedoborze żywności z powodu rosnącej populacji i napiętych zasobów naturalnych. Na przykład Richard Linton, dziekan Kolegium Rolnictwa i Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Stanu Karolina Północna, brzmi znajomo: „Musimy znaleźć sposób, by nakarmić świat, podwoić podaż żywności” – powiedział. „I wszyscy wiemy, czy nie produkujemy wystarczającej ilości żywności, a co to za wynik: to wojna, konkurencja”.
„Jak nakarmimy świat?” – wzywa kaznodzieja. „Zwiększ naszą nagrodę”, odpowiada chór.
Z tą odpowiedzią jest tyle nie tak. A nawet z pytaniem, które jest głęboko aroganckie.
W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmią świat. Tak nie jest.
Ponad 70 procent żywności spożywanej w krajach rozwijających się, gdzie powszechny jest głód, jest uprawiana w tych krajach, w większości przez drobnych rolników. Ci rolnicy są teraz głównymi ludźmi karmiącymi. I do tego używają tylko 30 procent zasobów rolnych. (Oznacza to, że rolnictwo przemysłowe wykorzystuje 70 procent zasobów do wyżywienia 30 procent populacji).
Nie ma tam „świata” biernie czekającego na karmienie. Większość głodnych to drobni rolnicy lub żyją w społecznościach rolniczych. Nie czekają na materiały żywnościowe; aktywnie – często desperacko – próbują nakarmić swoje rodziny i społeczności.
Ale świat już ma więcej niż wystarczającą ilość żywności, aby nakarmić 10 miliardów ludzi, co stanowi prawie 3 miliardy więcej niż obecnie.
Dlaczego ciągle tak się mylimy, zachowując się jak uprawa kolejnych roślin towarowych, że skończy się głód?
Indyjski ekonomista Amartya Sen otrzymał Nagrodę Nobla za pokazanie, że głód jest rzadko spowodowany niedoborami żywności. Frances Moore Lappé pokazała nam prawie 50 lat temu w swojej przełomowej „diecie na małą planetę”, że głód nie jest spowodowany niedostatkiem jedzenia.
Głód jest spowodowany niedoborem władzy ze strony producentów żywności i ubogich. Władza nad ziemią, wodą i innymi zasobami naturalnymi wytwarzającymi żywność. I moc zarabiania, która pozwala ludziom kupować potrzebne im jedzenie.
Złudzenie, że „my” karmimy „świat” ma swój dom w miejscach takich jak Iowa, posadzono szermierza do szermierki w kukurydzy i soi w systemie zaprojektowanym do wyciągnięcia każdego ostatniego buszla z nieporównywalnie żyznej gleby.
Trudno jednak znaleźć wyraźne sposoby, że płodna produkcja Iowy karmi głodnych ludzi w krajach rozwijających się. Iowa karmi głównie świnie, kurczaki, przemysł spożywczy i samochody; połowa naszej kukurydzy trafia do etanolu, a 30 procent oleju sojowego jest obecnie wykorzystywane do paliwa biodiesel. Biedni na świecie nie mogą sobie pozwolić na mięso i nie jeżdżą samochodami; fast foody to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują.
Eksportujemy około połowy naszych ziaren soi i 15 procent naszej kukurydzy, ale nawet tych, którzy nie karmią głodnych, ponieważ są one używane głównie jako pasza dla zwierząt, w przeważającej mierze dla świń, wielu w Chinach, największego na świecie producenta i konsumenta trzody chlewnej. Ale biedni nie jedzą tej wieprzowiny; żywią się głównie rosnącą klasą średnią kraju.
W najlepszym razie ogromna produkcja kukurydzy i soi w stanie Iowa sprawia, że rachunki za żywność są nieco niższe dla rozwijających się klas średnich w rozwijającym się świecie. Ale to iluzja, że Iowa karmi głodnych.
I to jest niebezpieczne złudzenie, że możemy rozwiązać globalny głód, rozszerzając globalną produkcję o rolnictwo na skalę przemysłową. Niebezpieczne, ponieważ sposób, w jaki uprawiamy żywność na monokulturowych farmach intensywnie wykorzystujących chemikalia, dosłownie niszczy bazę zasobów – glebę, wodę, klimat – od której zależy przyszła produkcja żywności.
Ponownie weź Iowę: państwo straciło połowę górnej warstwy gleby do erozji, produktu nadmiernego przycinania rzędów. Pół miliona akrów wyszło z ochrony w ostatnim dziesięcioleciu, gdy rolnicy zasadzili się na strumieniach, próbując zarobić na wysokich cenach kukurydzy napędzanych etanolem. Gleba jest zasobem odnawialnym, ale tylko wtedy, gdy uprawia się ją w sposób, który ją chroni i odnawia.
Iowa również nie odnawia tego innego odnawialnego źródła wody. Rolnictwo stanowe jest głównie karmione deszczem, ale warstwy wodonośne Jordan i Dakota są pompowane w nieopłacalnych cenach. Potrzeba pięć galonów wody dziennie, aby podnieść wieprz; 20 milionów świń to ponad 30 miliardów galonów wody rocznie. Potrzeba trzech, aby destylować galon etanolu z kukurydzy; to ponad 12 miliardów galonów wody rocznie. Jeśli produkcja etanolu i mięsa wzrośnie w przewidywanym tempie, te ogromne warstwy wodonośne w końcu wyschną.
Tymczasem nadmierne zastosowania chemiczne potrzebne do kukurydzy i soi zanieczyszczają wodę pitną i niszczą siedliska dla tych gatunków, których rolnictwo potrzebuje do uprawy żywności. Niedawny raport ONZ wzbudził niepokój o masowe wymieranie gatunków, podczas gdy inne badanie dokumentowało „apokalipsę owadów”, która obejmuje utratę kluczowych zapylaczy dla upraw.
Tymczasem każda część rolnictwa w stanie Iowa jest zamieszana i zagrożona zmianami klimatu. Rolnictwo przemysłowe jest głównym emitentem gazów cieplarnianych: nadmierny nawóz stosowany na polach kukurydzy w stanie Iowa emituje chmury podtlenku azotu, silniejsze niż dwutlenek węgla. Państwowe farmy fabryczne również przyczyniają się do rozpylania skoncentrowanego obornika na polach rolników.
Zmieniający się klimat sprawia, że obecne praktyki rolnicze są bardziej autodestrukcyjne. Modelowanie NASA dla Iowa wykazuje wysokie prawdopodobieństwo bardziej intensywnych burz, takich jak niedawny cyklon i ciągłe powodzie, z rosnącym zagrożeniem długimi suszami. W badaniu przeprowadzonym przez University of Minnesota oszacowano, że do 2075 r. Plony kukurydzy w stanie Iowa mogą być o 20 do 50 procent niższe niż obecnie.
To nie jest system, który działa dobrze i jeśli martwimy się o ogólną dostępność żywności, my w bogatym świecie powinniśmy przestać podając rolnictwo przemysłowe i natychmiast podjąć dwa proste środki: Po pierwsze, zmniejszyć marnotrawienie żywności, które trwonią jedną trzecia lub więcej żywności produkowanej przez świat. Po drugie, przestań kierować żywność i ziemię na produkcję biopaliw.
W międzyczasie przestańmy karmić się złudzeniem, że produkowanie większej liczby amerykańskich towarów rolnych zrobi wszystko, by zmniejszyć globalny głód.
Timothy A. Wise kieruje programem praw do ziemi i żywności w Small Planet Institute w Cambridge, Massachusetts. Jest autorem niedawno wydanego „Eating Tomorrow: Agribusiness, Family Farmers i bitwa o przyszłość żywności” (New Press, 2019), dostępnego wszędzie, gdzie sprzedawane są książki.
Źródło: World Hunger Is on the Rise