Mit sukcesu bawełny Bt pryska w Indiach

GMO: magiczne nasiona, złamane obietnice

Czas zlikwidować mit „sukcesu” bawełny Bt w Indiach

WYJĄTEK: Nawet dane własne rządu zaprzeczają jego opowieści o sukcesie bawełny Bt i że konsekwencje nieodpowiedzialnego wprowadzenia różnych upraw GM w oparciu o fałszywą narrację byłyby katastrofalne dla kraju … produkcja bawełny w latach 2018-2019 będzie najniższa w dekadzie, spada do około 420,72 kg / ha.

GMO: magiczne nasiona i złamane obietnice: nadszedł czas, aby rozbić mit o sukcesie bawełny Bt w Indiach

Polityczne postawy zgodne z interesami handlowymi oznaczają, że prawda staje się ofiarą w debacie na temat genetycznie zmodyfikowanych upraw w Indiach. Fabuła dotycząca bawełny Bt mówi, że odniosła duży sukces.

Obecna administracja Modi dowodzi tego twierdzeniem i twierdzi, że jego sukces musi zostać powtórzony poprzez wprowadzenie szeregu genetycznie zmodyfikowanych roślin spożywczych, co byłoby równoznaczne z wejściem technologii GM na szeroką skalę do indyjskiego rolnictwa. Obecnie bawełna Bt jest jedyną oficjalnie zatwierdzoną komercyjnie uprawą GM w Indiach.

Aby uprościć ten zapis, w piątek 6 września w New Delhi w Constitution Club of India odbyło się wydarzenie medialne, podczas którego ogłoszono, że bawełna Bt była kosztowną i szkodliwą porażką. Wśród mówców znaleźli się wybitni ekolodzy Aruna Rodrigues i Vandana Shiva, którzy przedstawili wiele informacji w oparciu o oficjalne raporty, dokumenty badawcze i dokumenty przedłożone Sądowi Najwyższemu jako dowód w sprawie bawełny Bt.

Argumentowano, że nawet dane własne rządu zaprzeczają jego opowieści o sukcesie bawełny Bt i że konsekwencje nieodpowiedzialnego wprowadzenia różnych upraw GM w oparciu o fałszywą narrację byłyby katastrofalne dla kraju.

PR i złamane obietnice

Na początku XXI wieku bawełna Bt była intensywnie promowana w Indiach na podstawie tego, że radykalnie ograniczy zużycie pestycydów, zwiększy plony i przyczyni się do dobrobytu finansowego rolników. Jednak stosowanie pestycydów powróciło do poziomów sprzed Bt, a plony uległy stagnacji lub spadają. Ponadto około 31 krajów plasuje się powyżej Indii pod względem wydajności bawełny, a tylko 10 z nich uprawia bawełnę GM.(= 21 nie uprawia GM bawełny a ma wyższe plony)

Jak zostanie wykazane, rolnicy znajdują się teraz na bieżni chemiczno-biotechnologicznej i muszą radzić sobie z rosnącą liczbą szkodników odpornych na Bt / insektycydy i rosnącymi kosztami produkcji. Dla wielu drobnych producentów bawełny doprowadziło to do większego poziomu zadłużenia i trudności finansowych.

Nie poddać się

Ponad 90% bawełny zasianej w Indiach to obecnie Bt. Chociaż początkowo wprowadzono go w 2002 r., Jego przyjęcie wyniosło odpowiednio tylko około 12 i 38% w 2005 r. I 2006 r. Wiele informacji zawarto w briefingu medialnym towarzyszącym wydarzeniu w Delhi. W nim Aruna Rodrigues i Vandana Shiva pokazują, że nawet wtedy (2005-2006) średnie plony osiągnęły już obecny poziom plateau wynoszący około 450-500 kg / ha. Średnie plony bawełny Bt w całych Indiach wahały się w okolicach 500 kg / ha lub poniżej w latach 2005-2018.

Szczególnie odkrywcze jest to, że produkcja bawełny w latach 2018-2019 będzie najniższa w ciągu dekady, spada do około 420,72 kg / ha, zgodnie z komunikatem prasowym wydanym w lipcu przez Cotton Association of India.

Ponadto argumentem jest to, że wzrosty plonów, które mogły wystąpić, były w każdym przypadku spowodowane różnymi czynnikami, takimi jak zwiększone zużycie nawozów i wysokowydajne nasiona hybrydowe, a nie technologia Bt.

Dane przedstawione przez Rodriguesa i Shivę pokazują, że plon bawełny w epoce sprzed Bt znacznie wzrósł z 191 kg / ha w 2002 r. Do 318 kg / ha w latach 2004-2005, odnotowując wzrost o 66% w ciągu zaledwie trzech lat ( poziom odniesienia dla bawełny Bt to lata 2005-2006, ponieważ przed tym przyjęciem wskaźniki nie były znaczące). Dwaj ekolodzy twierdzą, że był to wynik zwiększonego areału pod mieszańcami i nowej klasy insektycydów.

Zauważają, że pęd tej huśtawki wzniósł się w erze Bt i nie miał nic wspólnego z tą technologią. Ich argumentem jest to, że bawełna Bt zawiodła, ale jest otrąbiona jako sukces pod przykrywką zwiększonego wykorzystania nawozów, plonu cechy nasion hybrydowych (niezwiązanej z technologią Bt), lepszego nawadniania i powlekania nasion insektycydem.

Bieżnia biotechnologiczna i zakłócenia ekologiczne

Technologia Bt została zastosowana w połączeniu z wysokowydajnymi hybrydami (w przeciwieństwie do odmian czystych linii) i nie ma żadnej cechy dla wewnętrznej wydajności. To, zdaniem Rodriguesa i Shivy, dogodnie pozwoliło na rozmazywanie danych dotyczących plonu (izolowanie dokładnego wpływu plonu mieszańca okazałoby się trudne), a także zapewniło mechanizm „przechwytywania wartości” dla Monsanto: wprowadzenie tych hybryd uniemożliwia oszczędzanie nasion , co zmusza rolników do kupowania co roku nowych, drogich nasion mieszańcowej bawełny Bt (hybrydyzacja daje jednorazową siłę).

Przed bawełną Bt problemem stało się szerokie stosowanie środków owadobójczych w celu radzenia sobie z różowym Bollworm (PBW), który pochodzi z Indii. Opryskiwanie PBW spowodowało wybuchy amerykańskiego Bollworm (ABW). ABW jest drugorzędnym szkodnikiem, który został wywołany przez intensywne stosowanie środków owadobójczych i stał się celem dla bawełny Bt.

Chociaż bawełna Bt miała zwalczać oba gatunki robaków jajowatych, obecnie występuje oporność PBW na toksynę Bt, a ABW rozwija odporność. Co więcej, po 2002 r. Pojawiły się nowe szkodniki, takie jak mączlik, jassidy i wełnowce.

Jednak Rodrigues i Shiva zauważają, że oporność w PBW występuje teraz zarówno na bawełnie Bollgard I Bollgard II, jak i bawełnie Bollgard II Bt (BGI i BG II). BGI został zastąpiony przez BG II już w latach 2007-8, zaledwie sześć lat po jego wprowadzeniu, ponieważ PBW rozwinął oporność. ABW rozwija także obecnie odporność na ułożone toksyny Bt w BG II.

Nieodpowiedzialne wdrożenie

Hybrydy są intensywnie pobierane i są wysiewane w nieoptymalnych szerokich odstępach. W przeciwieństwie do innych krajów, w których uprawia się bawełnę Bt, są one bawełnami o długim sezonie i dlatego są bardziej podatne na gromadzenie się szkodników. Mając to na uwadze, Rodrigues i Shiva odnoszą się do dr K. R Kranthi, byłego dyrektora Centralnego Instytutu Badań Bawełny, który mówi:

„Zużycie insektycydów rośnie każdego roku ze względu na rozwój odporności szkodników na imidacloprid i inne neonikotynoidowe środki owadobójcze – do 2012 roku stosowanie środków owadobójczych było na poziomie z 2002 r. I będzie nadal rosło, powodując kolejne epidemie szkodników odpornych na insektycydy i Bt”.

Mieszańce bawełny Bt również wymagają więcej pracy ludzkiej i lepszych nawodnień. Jednak 66% bawełny w Indiach jest uprawiane na obszarach o dużym deszczu, gdzie plony zależą od czasu i ilości bardzo zmiennych opadów monsunowych. Niewiarygodne deszcze, wysokie koszty nasion mieszańcowych Bt, ciągłe stosowanie środków owadobójczych i dług spowodowały, że wielu biednych (marginalnych) drobnych rolników znalazło się w trudnej sytuacji finansowej.

W rzeczywistości profesor A P Gutierrez twierdzi, że bawełna Bt skutecznie wprowadziła tych rolników w korporacyjną pętlę: jego badania wykazały związek między bawełną Bt, pogodą, plonami, kłopotami finansowymi i samobójstwami rolników.

Spekulacje Monsanto

Rodrigues i Shiva zauważają, że Monsanto otrzymał pozwolenie na „królewskość” na nasionach Bollgard I bez posiadania patentu. Opierając się na konserwatywnych szacunkach (KR Kranthi), dodatkowe wydatki na nasiona (w porównaniu do nasion innych niż Bt) wyniosły średnio co najmniej 1,179 Rs na hektar, a indyjski rolnik mógł wydać łącznie dodatkową kwotę 14 000 Rs (140 mld) na nasionach bawełny Bt w latach 2002–2018. Naliczona wartość cechy (2002-2018) wynosi około 7000 koron Rs. Wyklucza to tantiemy naliczone Mahyco-Monsanto, które były nielegalne na Bollgard I (bawełna Bt pierwszej generacji), a jednak były dozwolone przez organy regulacyjne.

Ogólny zysk netto producentów bawełny wyniósł 5 971 Rs w 2003 r. (Przed Bt), ale spadł do średnich strat netto w wysokości 6 286 Rs w 2015 r., Natomiast zużycie nawozu w kg / ha wykazało 2,2-krotny wzrost. Wraz z wdrażaniem technologii Bt rosły koszty produkcji. Koszty te rosły w obliczu stagnacji zbiorów.

Dlaczego w ogóle GM?

W tym miejscu warto rozszerzyć zakres tego artykułu, zauważając, że w 2010 r. Na Bt brinjal, które byłyby pierwszą uprawą GM w Indiach, wprowadzono nieograniczone moratorium. Pomimo obecnego dążenia do wprowadzenia GM na szeroką skalę do indyjskiego rolnictwa, moratorium nadal obowiązuje: konflikty interesów, tajemnicy, zaniedbania i braku kompetencji nieodłącznie związane z procesem regulacyjnym GM, które zostały wówczas uznane, pozostają nierozwiązane.

W związku z tym wprowadzenie GM byłoby rażąco nieodpowiedzialne. Jeśli doświadczenie z bawełny Bt mówi nam coś, byłoby bardzo nierozsądnie postępować bez przeprowadzania niezależnych ocen ryzyka zdrowotnego, środowiskowego i społeczno-ekonomicznego.

Oczywiście ustalenie potrzeby na uprawy GM, które przewyższają obecnie dostępne opcje niemodyfikowane genetycznie – jest nadrzędne, ale całkowicie nieobecne. Mając to na uwadze, Rodrigues i Shiva przytaczają dowody na to, że tradycyjna hodowla roślin i nowsze metody przewyższają rolnictwo GM przy znacznie niższych kosztach, uwalniają mniej emisji dwutlenku węgla i przynoszą rolnikom znacznie większe zyski.

Biorąc pod uwagę tę sytuację (oszustwo GM i jego wątpliwe dotychczasowe osiągnięcia), każdemu można wybaczyć myślenie, że plan wprowadzenia GM do indyjskiego rolnictwa opiera się wyłącznie na ideologii i interesach handlowych.

Zamiast czerpać ze sprawdzonej tradycyjnej wiedzy i praktyk w celu zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego, strategia wydaje się polegać na umieszczaniu rolników na bieżniach biotechnologiczno-chemicznych z korzyścią dla interesów korporacyjnych.

Zielona rewolucja do „rewolucji genowej”

Jeśli spojrzymy na Zieloną Rewolucję, również ona została sprzedana pod pretekstem „nakarmienia świata”. Ale w Indiach, według profesora Glenna Stone’a, doprowadziło to po prostu do większej ilości pszenicy w diecie, podczas gdy produktywność żywności na mieszkańca nie wykazywała wzrostu lub faktycznie spadła. Niemniej jednak konsekwencje dla diety indyjskiej, środowiska, rolników, społeczności wiejskich i zdrowia publicznego były poważne.

Mówiąc bardziej ogólnie, zielona rewolucja współgrała z międzynarodowym systemem zależnych od chemikaliów, monoproduktów rolno-eksportowych i dużymi projektami infrastrukturalnymi (tamami) związanymi z pożyczkami, spłatą długów państwowych i dyrektywami Banku Światowego / MFW, których wyniki obejmowały przemieszczenie chłopstwa, konsolidację globalnych oligopoli rolno-spożywczych i przekształcenie wielu krajów w regiony deficytu żywności.

Często uważana za „zieloną rewolucję 2.0”, „rewolucja genowa” jest integralną częścią planu „modernizacji” indyjskiego rolnictwa. Oznacza to przesiedlenie rolników, dalszą konsolidację przedsiębiorstw i komercjalizację w oparciu o przemysłowe gospodarstwa monokropowe włączone do globalnych łańcuchów dostaw zdominowanych przez międzynarodowych gigantów agrobiznesu i handlu detalicznego. Oznaczałoby to również podważenie bezpieczeństwa żywnościowego kraju.

Rolnictwo oparte na GM jest kluczem do tego, co stanowiłoby hurtowe przechwytywanie sektora rolno-spożywczego: pewny chwytak gorących pieniędzy, które przyćmiewałby ilości pobrane z Indii dzięki „tantiemom” Monsanto za bawełnę Bt.

Rozwiązania agroekologiczne
Ta hurtowa zmiana w kierunku rolnictwa przemysłowego miałaby katastrofalny wpływ na środowisko, społeczności wiejskie, zdrowie publiczne, lokalne i regionalne bezpieczeństwo żywności, suwerenność nasion, wydajność odżywczą na akr, poziomy wód gruntowych i jakość gleby itp. Rolnictwo przemysłowe ma ogromne koszty zdrowotne, społeczne i środowiskowe, które są ponoszone przez społeczeństwo i podatników, z pewnością nie przez (dotowane) korporacje, które zbierają ogromne zyski.
Nic więc dziwnego, że rośnie rola międzynarodowego konsensusu w sprawie roli agroekologii. Pod tym względem drobnych producentów rolnych nie należy uważać za pozostałości z przeszłości, ale za kluczowe dla przyszłości.

I nie jest ono stracone dla Rodriguesa i Shivy, którzy zauważają zasadnicze znaczenie i wydajność małych gospodarstw (które przewyższają przedsiębiorstwa na skalę przemysłową i żywią większość światowej populacji) oraz zalety rolnictwa agroekologicznego. Odnoszą się do ostatniego panelu ekspertów wysokiego szczebla ONZ FAO, który stwierdził, że agroekologia zapewnia znacznie lepsze bezpieczeństwo żywności i korzyści odżywcze, płciowe, środowiskowe i plonowe w porównaniu z rolnictwem przemysłowym.

Ponadto, według Rodriguesa i Shivy, regeneracyjne rolnictwo ekologiczne może wyciągać nadmiar węgla z atmosfery i umieszczać go w glebie, odwracając w ten sposób zmiany klimatu i czyniąc rolnictwo odpornym na zmiany klimatu. Twierdzą, że systemy organiczne są konkurencyjne w stosunku do konwencjonalnych wydajności i nie wymywają toksycznych chemikaliów. Jeśli chodzi o bawełnę, twierdzą, że gatunki „desi” odmian bawełny są bardzo podatne na tanie rolnictwo ekologiczne, co stanowi doskonałą okazję dla Indii, aby stać się światowym liderem w dziedzinie bawełny ekologicznej.

Przesłanie „od razu do domu” jest takie, że jeśli uprawy genetycznie zmodyfikowanej żywności zostaną wprowadzone na rynek – w oparciu o narrację o bawełnie Bt, która opiera się bardziej na sporcie w branży niż na faktach – byłoby to katastrofalne dla Indii. Biorąc pod uwagę dowody, jest to ostrzeżenie, którego nie należy lekceważyć.

Wydano ośmiostronicowy briefing zbiegający się z wydarzeniem medialnym, który zawiera istotne odniesienia, dodatkowe dane i liczne wykresy informacyjne. Można uzyskać dostęp tutaj: GMO Bt COTTON HAS FAILED

Czy nadszedł czas, aby uregulować biohacking? Kalifornia tak uważa.

Nowe prawo ostrzega biohackerów, aby nie edytowali swoich genów w domu.

Przez Sigal Samuel 13 sierpnia 2019, 8:00 EDT

Kalifornia chce wyjaśnić, że majsterkowanie przy własnych genach jest czymś w rodzaju „nie próbuj tego w domu”.

Stan zakazuje sprzedaży zestawu do inżynierii genetycznej zrób to sam, chyba że otrzyma wyraźne ostrzeżenie stwierdzające, że „zestaw nie jest przeznaczony do samodzielnego administrowania”. Jest to znacząca eskalacja wysiłków w celu uregulowania ataków biologicznych, ruch, który zainteresował ludzi hakowaniem ich genomów – chociaż należy zauważyć, że w tej chwili nikt nie sprzedaje zestawu, którego zabrania Kalifornia.
Ustawa zawierająca zakaz została opracowana przez republikańskiego senatora Linga Ling Changa i podpisana przez demokratycznego gubernatora Gavina Newsoma 30 lipca. W styczniu stanie się prawem. Chang twierdzi, że jest to pierwsze prawo Stanów Zjednoczonych, które wyraźnie odnosi się do technologii edycji genów CRISPR.
„Z dumą ogłaszam, że gubernator podpisał mój projekt dotyczący ataków biologicznych na ludzi”, opublikowała w zeszłym tygodniu na Facebooku. „CRISPR staje się powszechnie dostępny, ale wielu w środowisku naukowym wyraziło alarm, że może mieć negatywne konsekwencje poza profesjonalnymi laboratoriami. To pierwsze w historii ustawodawstwo dotyczące pojawiającej się technologii CRISPR pomoże zapobiec wpadkom w bezpieczeństwo ze strony amatorskich użytkowników zestawów CRISPR. ”
Termin „biohacking” może obejmować szeroki zakres działań, od przeprowadzania eksperymentów naukowych na drożdżach, do faktycznej zmiany biologii poprzez wszczepienie chipów komputerowych w kończyny, przyjmowanie nootropów lub „inteligentnych leków”, przeszczepianie kału, pompowanie krwi młodszej osoby w twoich żyłach w nadziei, że będzie walczyć ze starzeniem się i nie tylko. Najbardziej zyskującym rozgłos typem biohakerów są osoby, które eksperymentują na swoich ciałach z nadzieją na „ulepszenie” lub „optymalizację” ich sprawności fizycznej i poznawczej.
Obowiązujące przepisy nie zostały stworzone, aby nadać sens coś w rodzaju hakowania biologicznego, który w niektórych przypadkach wiąże się z ryzykownymi procedurami i ogranicza granice tego, co znaczy być człowiekiem. Oznacza to, że w legalnej szarej strefie istnieje wiele działań związanych z hakowaniem biologicznym: czują się źle postrzegani przez organy takie jak FDA, ale jeszcze nie są całkowicie nielegalne lub jako takie nie są egzekwowane. Gdy biohakerzy przemierzają nieznane terytorium, organy regulacyjne starają się je dogonić.
Nowe prawo w Kalifornii jest znakiem, że niektórzy ludzie coraz bardziej denerwują się społecznością zajmującą się biohackowaniem i starają się zneutralizować postrzegane zagrożenie dla zdrowia publicznego dzięki większej regulacji.

Dlaczego tak się dzieje w Kalifornii?

Dolina Krzemowa to miejsce, w którym naprawdę rozpoczął się biohacking. Jest domem dla kilku znanych propagatorów, takich jak prezes Twittera Jack Dorsey. Jest także domem dla mentalności, która jest szczególnie odpowiednia dla biohakerów, których podstawową filozofią jest to, że nie musimy akceptować niedociągnięć naszego ciała – możemy przebić się przez nie, używając technologii.
Jak milioner Serge Faguet, który planuje wykorzystać techniki biohackowania, aby żyć wiecznie, „Ludzie tutaj [w Dolinie Krzemowej] mają techniczne podejście, więc myślą o wszystkim jako o problemie inżynieryjnym. Wiele osób, które nie są nastawione technicznie, zakłada, że ​​„Hej, ludzie zawsze umierali”, ale myślę, że gdy zaczną się pojawiać wyniki, będzie wyższy poziom świadomości [biohackowania] ”.

Jeden z najbardziej znanych biohakerów, Josiah Zayner, mieszka w Kalifornii, gdzie jest obecnie badany po tym, jak został oskarżony o praktykę medyczną bez licencji. Prowadzi firmę o nazwie Odin z garażu w Oakland, sprzedając materiały do ​​biohackowania od 20 USD DNA do 1849 USD Zestaw do inżynierii genetycznej dla majsterkowiczów. W 2017 roku wstrzyknął sobie CRISPR DNA na konferencji biotechnologicznej, transmitując na żywo wyczyn. W tym samym roku zaczął sprzedawać zestaw CRISPR ukierunkowany na ludzki gen, którego usunięcie może teoretycznie zwiększyć mięśnie.

FDA wkrótce wydała zawiadomienie, w którym stwierdza, że ​​sprzedaż zestawów do edycji genów DIY do użytku u ludzi jest niezgodna z prawem. Zayner zlekceważył to ostrzeżenie i kontynuował sprzedaż swoich towarów. Ale po otrzymaniu wiadomości e-mail od klientów z pytaniem, jak zrobić sobie zastrzyk, i po głośnym obawie, że „ludzie zostaną zranieni”, ponieważ „wszyscy próbują się nawzajem coraz bardziej poprawiać”, w tym roku przestał sprzedawać produkt.

W tej chwili wydaje się, że nikt nie sprzedaje takiego zestawu DIY CRISPR, o który Chang się martwi – zestawu, który działałby na ludzkie geny w przeciwieństwie do, powiedzmy, drożdży. Dlaczego więc Kalifornia uchwala przepisy mające na celu rozwiązanie problemu, który jeszcze nie istnieje?

„To oczywiście celowanie w mnie”, powiedział Zayner MIT Tech Review, który zauważył, że pracownicy Changa rzeczywiście wskazywali jego produkty jako szczególnie niepokojące. „To tak, jak w Kalifornii ludzie próbują znaleźć nową technologię do regulacji, wyrobić sobie markę i powiedzieć:„ Hej, Kalifornia wyprzedza wszystkich innych ”. Dla mnie prawo jest głupie.”

Politycy tacy jak Chang postrzegają to inaczej: chcą aktywnie regulować technologię, która mogłaby stanowić zagrożenie dla zdrowia publicznego, jeśli amatorzy, na przykład akrobaci tacy jak Zayner, używają jej w sposób nieodpowiedzialny.

Debata na temat tego, czy – i jak – biohacking powinien zostać uregulowany

Wielu biohackerów twierdzi, że restrykcyjne regulacje byłyby efektem odwrotnym do zamierzonego w przypadku biohackowania, ponieważ po prostu popchną praktykę pod ziemię. Mówią, że lepiej jest promować kulturę przejrzystości, aby ludzie mogli zadawać pytania o to, jak zrobić coś bezpiecznie, bez obawy o odwet.

Ellen Jorgensen jest biologiem molekularnym, który był współzałożycielem Genspace i Biotech Without Borders, dwóch laboratoriów biologicznych z Brooklynu otwartych dla publiczności. Mówi, że większość biohakerów skupia się na bezpieczeństwie, a nie na ludziach zainteresowanych pandemią. Wygenerowali nawet i przyjęli kodeksy etyczne. Ona sama współpracuje z organami ścigania od wczesnych lat 2000.

„Na początku biografii DIY zrobiliśmy strasznie dużo pracy z Homeland Security” – powiedziała. „Już w 2009 r. FBI skontaktowało się ze społecznością majsterkowiczów, aby spróbować zbudować mosty”.

Rob Carlson, ekspert w dziedzinie biologii syntetycznej, który opowiada się za biohackowaniem od początku 2000 roku, powiedział mi, że zauważył dwie ogólne zmiany w ciągu ostatnich 20 lat. „Jeden miał miejsce po 2001 r., Po atakach wąglika, kiedy Waszyngton stracił rozum i po prostu przeszedł w tryb reaktywny i próbował wszystko zamknąć” – powiedział. „W 2004 lub 2005 r. FBI aresztowało ludzi za zajmowanie się biologią w ich domach”.

Następnie w 2009 r. Rada Bezpieczeństwa Narodowego radykalnie zmieniła perspektywy. Opublikowała krajową strategię przeciwdziałania zagrożeniom biologicznym, która obejmowała „innowacje i otwarty dostęp do spostrzeżeń i materiałów potrzebnych do realizacji indywidualnych inicjatyw”, w tym w „prywatnych laboratoriach w piwnicach i garażach”.

Teraz jednak politycy tacy jak Chang i agencje takie jak FDA wydają się myśleć, że powinni podjąć działania. W lutym FDA wydała oświadczenie wzywające ludzi do trzymania się z dala od młodych transfuzji krwi. W czerwcu położyło kres badaniom klinicznym przeszczepów kału po tym, jak dwie osoby zapadły na poważne infekcje z powodu takich przeszczepów, a jedna z nich zmarła.

Ale nawet gdyby istniały jasne przepisy regulujące wszystkie działania związane z atakami biologicznymi, nie byłoby prostego sposobu, aby powstrzymać ludzi przed ściganiem ich za zamkniętymi drzwiami. „Ta technologia jest dostępna i możliwa do wdrożenia w dowolnym miejscu, nie ma fizycznych środków kontrolowania dostępu do niej, więc co by to regulowało?” – powiedział Carlson.
Chang przestaje próbować ograniczać dostęp, zamiast tego ostrzega konsumentów przed ryzykiem. Tekst nowego prawa CRISPR w Kalifornii brzmi częściowo następująco:

Z wyjątkiem przypadków dozwolonych przez prawo federalne, osoba nie może sprzedawać zestawu do terapii genowej w tym stanie, chyba że sprzedawca zamieści powiadomienie na stronie internetowej sprzedawcy w widocznym miejscu, które jest wyświetlane konsumentowi przed punktem sprzedaży oraz na etykieta na opakowaniu zawierająca zestaw do terapii genowej, widoczna i łatwo czytelna, stwierdzająca, że ​​zestaw nie jest przeznaczony do samodzielnego podawania.

Nie jest jasne, ile dobrego przyniesie to prawo, czy i kiedy pojawi się na rynku zestaw CRISPR ukierunkowany na geny ludzkie. Biohakerów, którzy są zdeterminowani, by „zoptymalizować” lub „ulepszyć” swoje ciała, może nie być zniechęcone etykietą ostrzegawczą. Oczywiste jest, że niektórzy prawodawcy denerwują się w związku z atakami biologicznymi i uważają, że odpowiedzią jest więcej regulacji.

Dla ludzi takich jak Jorgensen, szkoda, a ona obwinia za wzmożoną kontrolę nad znanymi biohackerami takimi jak Zayner. Powiedziała, że ​​jego akrobacje nadają hakerom takim jak ona złe imię. „Szkodzi to społeczności bio-majsterkowiczów” – powiedziała – „ponieważ sprawia, że ​​ludzie czują, że z zasady jesteśmy nieodpowiedzialni”.

Zapisz się na biuletyn Future Perfect. Dwa razy w tygodniu dostaniesz zestaw pomysłów i rozwiązań, które pomogą nam stawić czoła naszym największym wyzwaniom: poprawie zdrowia publicznego, zmniejszeniu cierpienia ludzi i zwierząt, łagodzeniu katastrofalnych zagrożeń oraz – mówiąc wprost – lepszej pracy.

Ekspert burzy mit, że przemysłowe rolnictwo zawsze będzie „karmiło świat”

Coraz więcej zboża nie zmniejsza globalnego głodu, pisze Timothy A. Wise

WYCIĄG: W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmi świat. Tak nie jest.

Światowy głód rośnie

Timothy A. Wise
Medium.com, 22 lipca 2019 r
https://heated.medium.com/world-hunger-is-on-the-rise-bd2ae8fc96c4

  • Spójrzmy prawdzie w oczy: USA nie karmi świata

Już 3 rok z rzędu agencje ONZ udokumentowały wzrost poziomu poważnego głodu na świecie, dotykając 820 milionów ludzi. Ponad 2 miliardy cierpi na „umiarkowany lub poważny” brak bezpieczeństwa żywnościowego. W tym samym okresie świat doświadcza tego, co Reuters nazwał „globalną nadwyżką zbóż”, a nadwyżki towarów rolnych gromadziły się na zewnątrz silosów zbożowych gnijących z powodu braku nabywców.

Oczywiście, wzrost ilości zboża nie zmniejsza globalnego głodu.

Jednak każdego dnia niektórzy akademiccy, przemysłowi lub polityczni przywódcy dołączają do maltuzjańskiego chóru ostrzeżeń o zbliżającym się niedoborze żywności z powodu rosnącej populacji i napiętych zasobów naturalnych. Na przykład Richard Linton, dziekan Kolegium Rolnictwa i Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Stanu Karolina Północna, brzmi znajomo: „Musimy znaleźć sposób, by nakarmić świat, podwoić podaż żywności” – powiedział. „I wszyscy wiemy, czy nie produkujemy wystarczającej ilości żywności, a co to za wynik: to wojna, konkurencja”.

„Jak nakarmimy świat?” – wzywa kaznodzieja. „Zwiększ naszą nagrodę”, odpowiada chór.

Z tą odpowiedzią jest tyle nie tak. A nawet z pytaniem, które jest głęboko aroganckie.

W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmią świat. Tak nie jest.

Ponad 70 procent żywności spożywanej w krajach rozwijających się, gdzie powszechny jest głód, jest uprawiana w tych krajach, w większości przez drobnych rolników. Ci rolnicy są teraz głównymi ludźmi karmiącymi. I do tego używają tylko 30 procent zasobów rolnych. (Oznacza to, że rolnictwo przemysłowe wykorzystuje 70 procent zasobów do wyżywienia 30 procent populacji).

Nie ma tam „świata” biernie czekającego na karmienie. Większość głodnych to drobni rolnicy lub żyją w społecznościach rolniczych. Nie czekają na materiały żywnościowe; aktywnie – często desperacko – próbują nakarmić swoje rodziny i społeczności.
Ale świat już ma więcej niż wystarczającą ilość żywności, aby nakarmić 10 miliardów ludzi, co stanowi prawie 3 miliardy więcej niż obecnie.

Dlaczego ciągle tak się mylimy, zachowując się jak uprawa kolejnych roślin towarowych, że skończy się głód?

Indyjski ekonomista Amartya Sen otrzymał Nagrodę Nobla za pokazanie, że głód jest rzadko spowodowany niedoborami żywności. Frances Moore Lappé pokazała nam prawie 50 lat temu w swojej przełomowej „diecie na małą planetę”, że głód nie jest spowodowany niedostatkiem jedzenia.

Głód jest spowodowany niedoborem władzy ze strony producentów żywności i ubogich. Władza nad ziemią, wodą i innymi zasobami naturalnymi wytwarzającymi żywność. I moc zarabiania, która pozwala ludziom kupować potrzebne im jedzenie.

Złudzenie, że „my” karmimy „świat” ma swój dom w miejscach takich jak Iowa, posadzono szermierza do szermierki w kukurydzy i soi w systemie zaprojektowanym do wyciągnięcia każdego ostatniego buszla z nieporównywalnie żyznej gleby.

Trudno jednak znaleźć wyraźne sposoby, że płodna produkcja Iowy karmi głodnych ludzi w krajach rozwijających się. Iowa karmi głównie świnie, kurczaki, przemysł spożywczy i samochody; połowa naszej kukurydzy trafia do etanolu, a 30 procent oleju sojowego jest obecnie wykorzystywane do paliwa biodiesel. Biedni na świecie nie mogą sobie pozwolić na mięso i nie jeżdżą samochodami; fast foody to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują.
Eksportujemy około połowy naszych ziaren soi i 15 procent naszej kukurydzy, ale nawet tych, którzy nie karmią głodnych, ponieważ są one używane głównie jako pasza dla zwierząt, w przeważającej mierze dla świń, wielu w Chinach, największego na świecie producenta i konsumenta trzody chlewnej. Ale biedni nie jedzą tej wieprzowiny; żywią się głównie rosnącą klasą średnią kraju.
W najlepszym razie ogromna produkcja kukurydzy i soi w stanie Iowa sprawia, że ​​rachunki za żywność są nieco niższe dla rozwijających się klas średnich w rozwijającym się świecie. Ale to iluzja, że ​​Iowa karmi głodnych.

I to jest niebezpieczne złudzenie, że możemy rozwiązać globalny głód, rozszerzając globalną produkcję o rolnictwo na skalę przemysłową. Niebezpieczne, ponieważ sposób, w jaki uprawiamy żywność na monokulturowych farmach intensywnie wykorzystujących chemikalia, dosłownie niszczy bazę zasobów – glebę, wodę, klimat – od której zależy przyszła produkcja żywności.

Ponownie weź Iowę: państwo straciło połowę górnej warstwy gleby do erozji, produktu nadmiernego przycinania rzędów. Pół miliona akrów wyszło z ochrony w ostatnim dziesięcioleciu, gdy rolnicy zasadzili się na strumieniach, próbując zarobić na wysokich cenach kukurydzy napędzanych etanolem. Gleba jest zasobem odnawialnym, ale tylko wtedy, gdy uprawia się ją w sposób, który ją chroni i odnawia.
Iowa również nie odnawia tego innego odnawialnego źródła wody. Rolnictwo stanowe jest głównie karmione deszczem, ale warstwy wodonośne Jordan i Dakota są pompowane w nieopłacalnych cenach. Potrzeba pięć galonów wody dziennie, aby podnieść wieprz; 20 milionów świń to ponad 30 miliardów galonów wody rocznie. Potrzeba trzech, aby destylować galon etanolu z kukurydzy; to ponad 12 miliardów galonów wody rocznie. Jeśli produkcja etanolu i mięsa wzrośnie w przewidywanym tempie, te ogromne warstwy wodonośne w końcu wyschną.

Tymczasem nadmierne zastosowania chemiczne potrzebne do kukurydzy i soi zanieczyszczają wodę pitną i niszczą siedliska dla tych gatunków, których rolnictwo potrzebuje do uprawy żywności. Niedawny raport ONZ wzbudził niepokój o masowe wymieranie gatunków, podczas gdy inne badanie dokumentowało „apokalipsę owadów”, która obejmuje utratę kluczowych zapylaczy dla upraw.
Tymczasem każda część rolnictwa w stanie Iowa jest zamieszana i zagrożona zmianami klimatu. Rolnictwo przemysłowe jest głównym emitentem gazów cieplarnianych: nadmierny nawóz stosowany na polach kukurydzy w stanie Iowa emituje chmury podtlenku azotu, silniejsze niż dwutlenek węgla. Państwowe farmy fabryczne również przyczyniają się do rozpylania skoncentrowanego obornika na polach rolników.

Zmieniający się klimat sprawia, że ​​obecne praktyki rolnicze są bardziej autodestrukcyjne. Modelowanie NASA dla Iowa wykazuje wysokie prawdopodobieństwo bardziej intensywnych burz, takich jak niedawny cyklon i ciągłe powodzie, z rosnącym zagrożeniem długimi suszami. W badaniu przeprowadzonym przez University of Minnesota oszacowano, że do 2075 r. Plony kukurydzy w stanie Iowa mogą być o 20 do 50 procent niższe niż obecnie.
To nie jest system, który działa dobrze i jeśli martwimy się o ogólną dostępność żywności, my w bogatym świecie powinniśmy przestać podwajać rolnictwo przemysłowe i natychmiast podjąć dwa proste środki: Po pierwsze, zmniejszyć marnotrawienie żywności, które trwonią jedną trzecia lub więcej żywności produkowanej przez świat. Po drugie, przestań kierować żywność i ziemię na produkcję biopaliw.
W międzyczasie przestańmy karmić się złudzeniem, że produkowanie większej liczby amerykańskich towarów rolnych zrobi wszystko, by zmniejszyć globalny głód.

Timothy A. Wise kieruje programem praw do ziemi i żywności w Small Planet Institute w Cambridge, Massachusetts. Jest autorem niedawno wydanego „Eating Tomorrow: Agribusiness, Family Farmers i bitwa o przyszłość żywności” (New Press, 2019), dostępnego wszędzie, gdzie sprzedawane są książki.

Ekspert burzy mit, że przemysłowe rolnictwo zawsze będzie „karmiło świat”

Coraz więcej zboża nie zmniejsza globalnego głodu, pisze Timothy A. Wise

WYCIĄG: W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmi świat. Tak nie jest.

Światowy głód rośnie

Timothy A. Wise
Medium.com, 22 lipca 2019 r
https://heated.medium.com/world-hunger-is-on-the-rise-bd2ae8fc96c4

* Spójrzmy prawdzie w oczy: USA nie karmi świata

Już 3 rok z rzędu agencje ONZ udokumentowały wzrost poziomu poważnego głodu na świecie, dotykając 820 milionów ludzi. Ponad 2 miliardy cierpi na „umiarkowany lub poważny” brak bezpieczeństwa żywnościowego. W tym samym okresie świat doświadcza tego, co Reuters nazwał „globalną nadwyżką zbóż”, a nadwyżki towarów rolnych gromadziły się na zewnątrz silosów zbożowych gnijących z powodu braku nabywców.

Oczywiście, wzrost ilości zboża nie zmniejsza globalnego głodu.

Jednak każdego dnia niektórzy akademiccy, przemysłowi lub polityczni przywódcy dołączają do maltuzjańskiego chóru ostrzeżeń o zbliżającym się niedoborze żywności z powodu rosnącej populacji i napiętych zasobów naturalnych. Na przykład Richard Linton, dziekan Kolegium Rolnictwa i Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Stanu Karolina Północna, brzmi znajomo: „Musimy znaleźć sposób, by nakarmić świat, podwoić podaż żywności” – powiedział. „I wszyscy wiemy, czy nie produkujemy wystarczającej ilości żywności, a co to za wynik: to wojna, konkurencja”.

„Jak nakarmimy świat?” – wzywa kaznodzieja. „Zwiększ naszą nagrodę”, odpowiada chór.

Z tą odpowiedzią jest tyle nie tak. A nawet z pytaniem, które jest głęboko aroganckie.

W jaki sposób „my” nakarmimy „świat”? Wiemy, co mamy na myśli, kiedy zadajemy to pytanie: kraje bogate, o wysokiej wydajności nasion i rolnictwie na skalę przemysłową. Stany Zjednoczone uważają, że teraz karmią świat. Tak nie jest.

Ponad 70 procent żywności spożywanej w krajach rozwijających się, gdzie powszechny jest głód, jest uprawiana w tych krajach, w większości przez drobnych rolników. Ci rolnicy są teraz głównymi ludźmi karmiącymi. I do tego używają tylko 30 procent zasobów rolnych. (Oznacza to, że rolnictwo przemysłowe wykorzystuje 70 procent zasobów do wyżywienia 30 procent populacji).

Nie ma tam „świata” biernie czekającego na karmienie. Większość głodnych to drobni rolnicy lub żyją w społecznościach rolniczych. Nie czekają na materiały żywnościowe; aktywnie – często desperacko – próbują nakarmić swoje rodziny i społeczności.

Ale świat już ma więcej niż wystarczającą ilość żywności, aby nakarmić 10 miliardów ludzi, co stanowi prawie 3 miliardy więcej niż obecnie.

Dlaczego ciągle tak się mylimy, zachowując się jak uprawa kolejnych roślin towarowych, że skończy się głód?

Indyjski ekonomista Amartya Sen otrzymał Nagrodę Nobla za pokazanie, że głód jest rzadko spowodowany niedoborami żywności. Frances Moore Lappé pokazała nam prawie 50 lat temu w swojej przełomowej „diecie na małą planetę”, że głód nie jest spowodowany niedostatkiem jedzenia.

Głód jest spowodowany niedoborem władzy ze strony producentów żywności i ubogich. Władza nad ziemią, wodą i innymi zasobami naturalnymi wytwarzającymi żywność. I moc zarabiania, która pozwala ludziom kupować potrzebne im jedzenie.

Złudzenie, że „my” karmimy „świat” ma swój dom w miejscach takich jak Iowa, posadzono szermierza do szermierki w kukurydzy i soi w systemie zaprojektowanym do wyciągnięcia każdego ostatniego buszla z nieporównywalnie żyznej gleby.

Trudno jednak znaleźć wyraźne sposoby, że płodna produkcja Iowy karmi głodnych ludzi w krajach rozwijających się. Iowa karmi głównie świnie, kurczaki, przemysł spożywczy i samochody; połowa naszej kukurydzy trafia do etanolu, a 30 procent oleju sojowego jest obecnie wykorzystywane do paliwa biodiesel. Biedni na świecie nie mogą sobie pozwolić na mięso i nie jeżdżą samochodami; fast foody to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują.

Eksportujemy około połowy naszych ziaren soi i 15 procent naszej kukurydzy, ale nawet tych, którzy nie karmią głodnych, ponieważ są one używane głównie jako pasza dla zwierząt, w przeważającej mierze dla świń, wielu w Chinach, największego na świecie producenta i konsumenta trzody chlewnej. Ale biedni nie jedzą tej wieprzowiny; żywią się głównie rosnącą klasą średnią kraju.

W najlepszym razie ogromna produkcja kukurydzy i soi w stanie Iowa sprawia, że ​​rachunki za żywność są nieco niższe dla rozwijających się klas średnich w rozwijającym się świecie. Ale to iluzja, że ​​Iowa karmi głodnych.
I to jest niebezpieczne złudzenie, że możemy rozwiązać globalny głód, rozszerzając globalną produkcję o rolnictwo na skalę przemysłową. Niebezpieczne, ponieważ sposób, w jaki uprawiamy żywność na monokulturowych farmach intensywnie wykorzystujących chemikalia, dosłownie niszczy bazę zasobów – glebę, wodę, klimat – od której zależy przyszła produkcja żywności.

Ponownie weź Iowę: państwo straciło połowę górnej warstwy gleby do erozji, produktu nadmiernego przycinania rzędów. Pół miliona akrów wyszło z ochrony w ostatnim dziesięcioleciu, gdy rolnicy zasadzili się na strumieniach, próbując zarobić na wysokich cenach kukurydzy napędzanych etanolem. Gleba jest zasobem odnawialnym, ale tylko wtedy, gdy uprawia się ją w sposób, który ją chroni i odnawia.

Iowa również nie odnawia tego innego odnawialnego źródła wody. Rolnictwo stanowe jest głównie karmione deszczem, ale warstwy wodonośne Jordan i Dakota są pompowane w nieopłacalnych cenach. Potrzeba pięć galonów wody dziennie, aby podnieść wieprz; 20 milionów świń to ponad 30 miliardów galonów wody rocznie. Potrzeba trzech, aby destylować galon etanolu z kukurydzy; to ponad 12 miliardów galonów wody rocznie. Jeśli produkcja etanolu i mięsa wzrośnie w przewidywanym tempie, te ogromne warstwy wodonośne w końcu wyschną.

Tymczasem nadmierne zastosowania chemiczne potrzebne do kukurydzy i soi zanieczyszczają wodę pitną i niszczą siedliska dla tych gatunków, których rolnictwo potrzebuje do uprawy żywności. Niedawny raport ONZ wzbudził niepokój o masowe wymieranie gatunków, podczas gdy inne badanie dokumentowało „apokalipsę owadów”, która obejmuje utratę kluczowych zapylaczy dla upraw.

Tymczasem każda część rolnictwa w stanie Iowa jest zamieszana i zagrożona zmianami klimatu. Rolnictwo przemysłowe jest głównym emitentem gazów cieplarnianych: nadmierny nawóz stosowany na polach kukurydzy w stanie Iowa emituje chmury podtlenku azotu, silniejsze niż dwutlenek węgla. Państwowe farmy fabryczne również przyczyniają się do rozpylania skoncentrowanego obornika na polach rolników.

Zmieniający się klimat sprawia, że ​​obecne praktyki rolnicze są bardziej autodestrukcyjne. Modelowanie NASA dla Iowa wykazuje wysokie prawdopodobieństwo bardziej intensywnych burz, takich jak niedawny cyklon i ciągłe powodzie, z rosnącym zagrożeniem długimi suszami. W badaniu przeprowadzonym przez University of Minnesota oszacowano, że do 2075 r. Plony kukurydzy w stanie Iowa mogą być o 20 do 50 procent niższe niż obecnie.

To nie jest system, który działa dobrze i jeśli martwimy się o ogólną dostępność żywności, my w bogatym świecie powinniśmy przestać podając rolnictwo przemysłowe i natychmiast podjąć dwa proste środki: Po pierwsze, zmniejszyć marnotrawienie żywności, które trwonią jedną trzecia lub więcej żywności produkowanej przez świat. Po drugie, przestań kierować żywność i ziemię na produkcję biopaliw.
W międzyczasie przestańmy karmić się złudzeniem, że produkowanie większej liczby amerykańskich towarów rolnych zrobi wszystko, by zmniejszyć globalny głód.

Timothy A. Wise kieruje programem praw do ziemi i żywności w Small Planet Institute w Cambridge, Massachusetts. Jest autorem niedawno wydanego „Eating Tomorrow: Agribusiness, Family Farmers i bitwa o przyszłość żywności” (New Press, 2019), dostępnego wszędzie, gdzie sprzedawane są książki.

Źródło: World Hunger Is on the Rise